Wieczorem w środę 31 grudnia 2008 w Hali Stulecia we Wrocławiu o godzinie 19:00 zaczął się "Sylwester", ale nie była to kolejna zwyczajna "wiejska potupaja", był to wielki festiwal światła i dźwięku zorganizowany po to by cieszyć zmysły tych, którzy przybyli świętować nadejście nowego roku 2009 i pożegnać stary zmęczony już rok 2008. Opisując to wydarzenie nie można używać słów bo żadne znane mi słowo nie jest w stanie opisać tego co tam się działo.. Zaczynając od muzyki, a kończąc na atmosferze panującej w Hali - wszystko bylo na najwyższym poziomie.. Tak, mogło by tak być nie licząc kilku wpadek, zejdźmy więdz na ziemię i powiedzmy szczeże, kolejna już, druga edycja "I Love New Year" wpisała się w pamiętniki jako udana z kilkoma niedociągnięciami, najbardziej bolącym była zacinająca się płyta podczas "I Love New Year Power Hour", coś skakało, coś przerywało, ale jakoś poszło, kolejnymi były na stałe wpisane w rzeczywistość polskich eventów kolejki, i do wejścia i do szatni, a nawet w ubikacjach, nie mówiąc o kolejce do złocistego napoju - PIWA (ja na szczęście nie piłem - KIEROWCA), kolejnym minusem były wszechobecne śmieci, idąc po korytarzu trzeba było patrzeć pod nogi żeby nie potknąc się o zabłąkaną butelkę po wodzie albo w przypadku bardziej skąpo ubranych niewiast, nie zawadzić palcami w odkrytych butach o szklane ampółki po "Speed 8", do tego ulotki i "tacki" po zapiekankach. Ale przecież impreza nie odbywa się na korytarzu:) tylko wewnatrz, a tam już głównie same plusy nie licząc incydentu z "Power Hour". Po pierwsze oszałamiająca swoją wielkością scena składająca się głównie z ekranów diodowych, DJ'a mogłem prawie dotknąć - gdyby nie barierki i ochrona:P nie było aż takiego strasznego ścisku jakiego się spodziewałem.Warm Up i DJ Charlie, a zaraz po nim DJ NeeVald zaczęli bardzo spokojnie House'owo i jak dla mnie bardzo dobrze, delikatnie wkręcili w klimat wieczoru i nawet MC nie przeszkadzał Piotrkowi (DJ NeeVald), można było usłyszeć między innymi chyba największy hit ubiegłego roku Fragme "Toca Me" w remixie braci Duderstadt występujących jako Inpetto lub też Fragma o czym mało kto wie. Był też znany i lubiany Pan od "Put You Hands Up For Detroit" - Fedde Le Grand, ale w Hali usłyszeliśmy inny jego kawałek "3 Minutes To Explain" do Hali na kilku minutowy występ dzięki NeeValdowi zawitali też panowie z U2 ze swoim "With or Without You", był też z nami Armand Van Helden, przyjechał przypomnieć nam swój stary dobry kawałek "Phunk Phenomena", w międzyczasie na scene do Armanda wbił się Eric Prydz z kawałkiem "Rakfunk" i wyszedł im niezły Mashup:)
Po NeeValdzie na scenę wszedł Raul Rincon, który od razu zabrał się do roboty i zahipnotyzował nas cięższymi brzmieniami electro, tek-house i minimal, z głośników do naszych uszu brzmieli: Zombie Nation "Kernkraft 400", Cidinho & Doca "Rap Das Armas" w remixie D.O.N.S., Raul zaprosił też po raz kolejny Pryde.
Kolejnym DJ'em na DJ'ce był oczekiwany z niecierpliwością Ronald Van Gelderen - jak można się było spodziewać wziął w łapy mikrofon i przywitał się z publiką sprowadzając nas wszystkich na włąściwą drogę kawałkiem "This Way", później było tylko lepiej "Dirty Rocker", "Rush", Wippenberg "Chakalaka" i "Smack" Simona Pattersona.
Zaraz po "Power Hour" na DJ'kę wskoczył Sander Van Doorn i tak jak Ronald od razu pokazał w jakim klimacie będziemy się bawić przez najbliższą godzinę i 45 minut.. Poleciał miedzy innymi Robbie Williams z Sanderem w kawałku "Close My Eyes", później same najlepsze kawałki od Sandera, jego własne i przez niego zremixowane Timbaland "Apologize" i Sander jako Sam Sharp w kawału "Roundabout", usłyszeliśmy Ferrego Corsten'a "Radio Crash".
Kolejny na scenie pojawił się Richard Durand, wspominając zeszłoroczne Electro City domyślałem się co może zagrać i nie pomyliłem się, zagrał to czego się spodziewałem, głównie jego utwory lub te przez niego zremixowane, i tak z głośników usłyszeliśmy Art of Trance "Madagascar", Snow Patrol "Chasing Cars", Armin'a "In & Out Of Love" i Tiesto "Lethal Industry" wszystko w wersjach stworzonych przez Durand'a, był też "Weep" Richard'a z wokalistką Skin.
Na sam koniec MSM zostawiło nam Mischa Daniels'a, który muzycznie podsumował cały ubiegły rok, z głośników polecieli Laidback Luke i A-Trak z kawałkiem "Shake It Down", Jean Elan "Where's Your Head At", David Guetta "Tommorow Can Wait", Delerium z Sarą Mclachlan "Silence" i Eric Prydz "Pjanoo".
1 komentarz:
Coś ode mnie :
Muzyka: Nie bardzo moje klimaty,choć Gelderen i Durand zagrali na prawdę dobrze ;) Reszta nie wiem bo piłem heh
Scenografia:Muszę przyznać że wygląd sceny robił na prawdę dobre wrażenie,panowie z MSM postarali się o wygląd
Efekty:Lekka lipa,szoku nie było,już na ILNY 07 były lepsze
Piwko: jak zwykle woda chmielowa,ale wchodziło
Szatnia: ku**a pierwszy raz widziałem taki ścisk przy szatni na jakim kolwiek evencie,a było ich trochę ;)
Ludzie: (ode mnie ) Wielkie dzięki za wspólną zabawę ;) daliśmy rady,jak zawszę !!
Pozdrowienia dla Tomka,Marty,Penia i Kasi,Chełmka,Pawła i Kamy ;*
WRAŻENIA BEZCENNE!!
Prześlij komentarz