poniedziałek, 31 maja 2010

Paul Thomas - wywiad

Paul Thomas, jedna z gwiazd tegorocznej polskiej edycji festiwalu Global Gathering opowiedział nam na kilka pytań dotyczących jego planów wydawniczych, stylu oraz podejścia do klasyków i... Palenia w klubach oraz zamawiania drinków.

Jesteś znany jako rezydent Godskitchen i Global Gathering. Co to znaczy dla ciebie i jak to się stało?

Zacząłem grać dla Godskitchen około 2004. Zam
ówili mnie na noc otwarcia w klubie Air i sprawiłem się dość dobrze, więc odtąd grywałem bardziej regularnie, zanim zostałem pełnoprawnym rezydentem kilka miesięcy później. Odegrali wielką rolę w mojej karierze. Globalnie rzecz biorąc, Godskitchen i Global Gathering to dwie z największych marek w muzyce klubowej i bardzo ważne jest mieć wsparcie w postaci tak wielkich nazw.

Co brytyjscy DJ-e myślą o Polsce?

Osobiście, zawsze kochałem grać w Polsce. Miałem tu swoją pierwszą międzynarodową imprezę, była w Warszawskim W5, które niestety teraz chyba już nie istnieje. Zdobyłem tu przez lata wielu przyjaciół i powrót tutaj jest zawsze dla mnie specjalnym wydarzeniem.

Jak opisałbyś obecną sytuację na rynku klubowym w UK?

Scena polepsza się po kilku ciężkich latach. Wiele mniejszych miast ucierpiało, a mnóstwo ze stałych cykli imprez z lat 90 i wczesnych zerowych zostało zamkniętych, ale teraz est kilka naprawdę fajnych, undergroundowych nocy pojawia
jących się w miejscach takich jak Yello w Belfaście, Electrosexual w Sheffield, Pure w Jersey...

Toolroom robi się coraz silniejszy - czujesz się tak samo? Wydasz inne kawałki pod tą marką?

Sądzę, że Toolroom ustanowił standard dla undergroundowych marek. Mają wszystko pod kontrolą, od labelu i eventów do np. wydawania, czego ogólna publika tak naprawdę nie ma okazji zauważyć. Są naprawdę ciężko pracującą ekipą i
wszystko to pokazuje, co dzieje się, gdy wkładasz we wszystko wysiłek. Mam dwa nadchodzące wydawnictwa w Toolroom - jedno to kawałek, który zrobiłem z Manuelem De La Mare zatytułowany „Imagine”. Ukaże się w przyszłym miesiącu. Drugi utwór nazywa się „Revolution” i zaplanowany jest na lipiec.

Jaka jest dla ciebie definicja dobrego kawałka?

Cóż, teraz jestem bardzo wkręcony w klimat „taraso
wego” house′u i techno, więc kawałek musi mieć odpowiednią ilość groove′u, odważę się nawet powiedzieć, że funku. Ale sam wysiłek włożony w produkcję utworu jest kluczem do jego jakości. Jeśli słuchasz kogoś jak, na przykład, Funkagenda, który spędza mnóstwo czasu pracując nad każdą pojedynczą częścią perkusji, każdym stabem, synthem, by siedziały w miksie dokładnie tam, gdzie powinny, jego kawałki odstają o kilometry od dzieła kogoś, kto wrzucił coś razem w przeciągu kilku godzin.

Jak opisałbyś swoje sety, czym jest według ciebie dobre miksowanie?

Jestem w tej chwili bardzo zorientowany na techno i house. W moich setach jest wiele dobrych groove′ów, mnóstwo perkusji, acapelli, loopów, moich własnych, ekskluzywnych produkcji, wersji i bootlegów, których nikomu nie rozdaje. To właśnie czyni moje brzmienie nieco lepszym od innych ludzi. Lubię myśleć, że dobre miksowanie oznacza trzymanie parkietu zainteresowanym przez cay set. Jeśli masz pełny parkiet pod koniec nocy, to zagrałeś dobrego seta :)
Kto robi w tej chwili najlepsze produkcje taneczne?
Jest tylu nowych kolesi, że jest bardzo trudno nadążyć. Uwielbiam Mendo, Pirupę, Kaiserdisco, Marka Knighta, Myke′a Smitha, Marco Bailey′a... Zawsze mają ten groove, o którym mówię. Z Polski lubię twórczość Simona S. i, jak zwykle, Hypno.

Grasz klasyki? Jakie są twoje ulubione?

Lubię wykopywać klasyki raz na jakiś czas, zwłaszcza do kończenia setów. W zeszłym tygodniu grałem cztery godziny w Irlandii, a grając tak długo, po prostu musisz wkręcić jeden czy dwa klasyki. Tamtej nocy zagrałem „Electronic Battle We
apon 8” autorstwa Chemical Brothers i Cowgirl, Underworld. Nie ma żadnego konkretnego, który lubię grać. Noszę ze sobą kilka wartościowych płyt i gram jedną z nich, jeśli chwila jest odpowiednia.

Co lubisz robić poza tworzeniem i graniem muzyki?

Uwielbiam spędzać swój czas z rodziną. Mam dwóch małych chłopców, jeden ma trzy lata, a drugi siedem miesięcy - zasługują na mój wolny czas.

Jaka jest najlepsza rzecz, która przydarzyła się świecie muzyki klubowej w ostatnich kilku latach?

Najlepsza rzecz jest zarazem według mnie najgorszą - chodzi o narodziny ery cyfrowej. Pomogła wielu ludziom w zaprezentowaniu swojej muzyki ludziom, którzy nigdy by jej nie usłyszeli. Pozwoliła ludziom otworzyć własne labele i oczywiście pomogła poruszyć technologię i sposób grania. Ale mamy również absurdalny poziom piractwa. Dochodzi d
o momentu, gdzie wiele artystów ma dość tworzenia kawałków... Oczywiście zlikwidowała również wiele miejsc pracy, na przykład w sklepach z płytami, labelach, tłoczniach winyli, u dystrybutorów etc, etc... Zakazanie palenia w klubach jest również dobrą rzeczą. Nie wychodzę już z klubu w Europie śmierdzący papierosami i z kaszlem.

Co jest najlepszego w imprezach i byci
u DJ-em?

Sprawianie, że ludzie się poruszają i dawanie im niezapomnianych nocy. To i brak konieczności stania w kolejce po drinka w klubie ;)

Brak komentarzy: